Strona:Aleksander Fredro - Piczomira, królowa Branlomanii.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA PIĄTA.
Teatr wystawia salę audyencyonalną; na środku stoi łoże. Wkoło podług dostojeństwa wodzowie, kapłani, rycerze, kobiety — lud osobno nieco na przedzie.
KLITORYS, TWARDOSTAJ, SPRĘŻYKUS, FOCENLEKER i JEBAT.
JEBAT (ze spuszczoną przyłbicą, na stronie):

Sen-że to czyli prawda, zastępca książęcia
Mam spełniać z Piczomirą miłe przedsięwzięcia
O wszechwładni bogowie, jakie jestem w stanie
Ukrywać dotąd radość, miłość, pomieszanie!
Czemuż jeszcze nie biegnę przed mą ulubionę
U nóg jej złożyć rękę, chuja i koronę!
Ale na krótkie chwile wstrzymam me zapały
I wtedy dam się poznać, gdy dostąpię chwały,
Złażąc cicho zwycięzcą z Piczomiry łona.
Ach, już mi pyta staje, lecz otóż i ona!



SCENA SZÓSTA.
CI SAMI, PICZOMIRA i SRAKOTŁUKA.
PICZOMIRA (wsparta na Srakotłuce):

Wspieraj, o Srakotłuko, słabe kroki moje!
Drżę cała.
SRAKOTŁUKA: Uśmierz pani próżne niepokoje,
Idź śmiało!
KLITORYS: Oto wielka i piękna królowo,
Książę przed tobą stoi z czułością gotową.
Jeśli dzisiaj otrzyma chwalebne zwycięstwo
Przysięgamy mu wszyscy wierne posłuszeństwo,
A tobie zaś królowo wielkiego narodu
Przysięgamy się zemścić w przypadku zawodu.
SRAKOTŁUKA: To to jest Brandalezyusz książę niedołężny?
Ledwie mogę uwierzyć, jaki on jest mężny. (W zachwycie):
Co za plecy szerokie, jakie łydy, uda!

(Jebat przyskakuje do Piczomiry, chwyta ją jedną ręką za cyckę, którą wpierw odsłonił, drugą podnosi spodnicę i kładzie tylko lekko broniącą się na łoże stojące na środku. Potem spozierając na jej pulchne uda, wypuszcza z pod koszuli wyprężoną pytę).

SRAKOTŁUKA: Co za pyta, o Nieba! Ach piękności cuda!

(Jebat kładzie się na królowę, której nogi w górę zadziera. Daje się słyszeć muzyka na dętych instrumentach. Chóry zaczynają śpiewać, jak następuje: