jednak by się to przydało i nie potrafiłoby wybielić ciemnych plam ludzkości. Albowiem Kros palony na stosie miał i mieć musi zawsze siłę nieśmiertelnego ptaka feniksa. Opala tylko skrzydełka; tęcz te mu odrastają, a on fruwa i psoci w literaturze i sztuce dalej, niepomny najczęściej, gdzie granica, której mu przekroczyć nie wolno. Płochliwy i niebezpieczny bożek, niebaczny na kary, ma jeden szczególny przywilej. Dała mu go zapewne matka Afrodyta jako bogini miłości. Mami twórczość i twórców, godzi w nich swą strzałą, każąc śpiewać hymny na swą cześć lub na płótnie przedstawiać swe psoty. Wybiera zaś najczęściej prawdziwych twórców, na których padła iskra nieba, i godzi w nich, przeważnie w młodych latach ich życia; i tak długo ich zwodzi, póki nie złożą mu należnego trybutu. Nie uznaje jednak mistyfikacji i nią się brzydzi. Wstrętne mu podsuwanie miedzi zamiast złota (sam bowiem ma kołczan i strzały z tego kruszcu — tak go przynajmniej starożytność przedstawiała) a szacherkę bezprawną na swoją niekorzyść nazwał: „pisarką nierządu (pornografią)“. Gdzie jednak granica między czystem tchnieniem boga a zatrutą studnią jego fałszerzy? Odpowiedź na to może dać tylko talent twórcy i sztuka!
Lecz dość o tych przewrotnych sprawach, tem bardziej, że psoty Erosa w twórczości polskiej są dotąd mało znane i — o ile nie uległy zniszczeniu, gdyż czas i ludzie ich nie oszczędzali — kryją się przed okiem człowieka, którego zwą drukarzem. A jednak zbadane kiedyś być muszą; bez nich bowiem obraz polskiej twórczości literackiej i artystycznej, a dodajmy również wyobrażenie o kulturze obyczajowej nie byłoby zupełne, tem więcej, że Eros wprzęgał w swą służbę często niepoślednich przedstawicieli pióra i pęzla. Pominąwszy bowiem dawniejszą literaturę (tam Eros godzi nieraz nie strzałą, lecz ciężką włócznią), sama epoka Stanisławowska w całym jednym swym dziale poszła w służbę swobodnego Erosa. Wiek XIX dorzucił do jej dziejów nazwiska szanowne: Fredro, Ujejski (opis lwowskich domów publicznych, poemat w oktawach pisany pod wybitnym wpływem Beniowskiego, współczesne rysunki piórkowe) — a nawet Grottger (miał jego obraz olejny tego rodzaju w swych zbiorach nieodżałowany Adolf Sternschuss; dziś zapewne w lamusie Muzeum Narodowego).... Nie mówmy o niektórych listach Krasińskiego.... Byli tylko ludźmi.... To tylko fragmentaryczne etapy drogi Erosa! Pozatem literatura i sztuka erotyczna stała się pewnym odłamem człowieka-twórcy, który w nich w nie jednych okresach swego życia szukał wypowiedzenia się, okazując swój profil ogólnoludzki, a często
Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.