Wyznanie to wymaga sprostowania. „Wewnętrzny niesmak“ i „potrzeba ukazania jak w zwierciedle fizjognomji społeczeństwa“ zrodziły się dopiero później, gdy „uczucie, sięgające jeszcze gdzieś w sferę wspomnień młodocianych — jak powiada najlepszy znawca Fredry, Eugeniusz Kucharski — stało się stanem świadomym duszy w r. 1817.“ Lecz datę tę należy przesunąć, zwłaszcza jeśli idzie o sumę refleksji życiowej, jaką obudzenie tego uczucia u Fredry wywołało. Spokojne uświadomienie, że psotny dotychczas wobec niego bóg miłości ugodził go poważnie swą strzałą, a miłość ku Zofji z Jabłonowskich Skarbkowej nie jest jedynie „ogniem“ i „namiętnością“, dokonało się nieco później i splotło czynnikiem równoczesności z „objawieniem autorskiego zawodu“. Stało się to w r. 1818 — w epoce powstawania „Geldhaba“. W rok później (w październiku r. 1819) w liście do brata Maksymiliana tak ujął tę sprawę: „Napawam się rozkoszą — żyję cały w obecności, przeszłość i przyszłość niczem jest dla mnie. Gdzie wzrok poruszę, wszędzie spostrzegam coś stosownego z uczuciem, które mnie zajmuje. Obrzydła każda inna uciecha. W miłości tylko naszej wszystkiego tylko źródło mieć chcemy“. Umieszczając zaś w t. II. „Pamiętnika lwowskiego“ z r. 1818 artykuł p. t. Rzut oka na teraźniejsze wychowanie młodzieży — wywodził: „Zdaje mi się, że dobrze by było, aby po skończeniu nauk młodzieniec mierny mający majątek oddał się zaraz jakiemu bądź stanowi, żeby nie miał tej pauzy w życiu, w której dla siebie tylko żyje. Smutno spędziwszy kilka lat w mieście w ucztach i zabawach, o jutrze nigdy nie myśląc, pójść dorabiać się majątku na małej cząstce posiadłości, albo zasiąść w jakiem biurze i tam dnie całe przesiadywać. Każdy jakiś cel w życiu mieć powinien, do niego postępować i użyteczną uczynić bytu naszego na świecie nader krótką chwilę....“ Uczucie przesytu z powodu „pauzy w życiu, w której żył tylko dla siebie“ i niesmak z powodu „spędzonych kilka lat w mieście w ucztach i zabawach“ łącznie ze świadomością, że kocha prawdziwie i że jest kochanym, dokonały przełomu w psychice Fredry. „Każdy jakiś cel w życiu mieć powinien“, wydzwaniał mu rytm uderzeń serca; „potrzeba ukazać jak w zwierciedle fizjognomię społeczeństwa temu samemu społeczeństwu, aby się zreflektowało“, głosił rozum, bogaty w obserwację i refleksję.
Prędzej zatem, niżby można się spodziewać, mijał „okres kipiącej i szalejącej młodości“. Dwudziestopięcioletni naonczas Fredro, świetny ex-oficer napoleoński, rzuca życie salonów lwowskich, zapomina o hulankach i swawolach i przenosi się na zapadłą wieś do Jatwięg. Grot
Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.