Półdupki pełne, jak gdyby toczone,
W kroku narzędzie, choć go ręka tłoczy,
Bezwolnie ściąga niewiniątek oczy.
Są to najpierwsze trwałości zasady,
Przy nich potrzebne doświadczenia rady!
Cali dwanaście dobrej trzyma miary.
Od urojenia[1] powinna być wolna.
Po-cóż ma myśl ją podnosić swawolna?
To miękkohuja chwalby jest przyczyna.
Pokazać pytkę w dowód oczywisty,
Jak jeszcze tęgi i jak zamaszysty.
Ale gdy jesteś bliski już rozprawy,
Niechaj cię nagle wzruszy ogień żwawy,
Bindę[2] postawi w jeborodnej mocy.
Jako cięciwa od baszkirskiej[3] dłoni,
Silno ciągnięty twardy łuk nakłoni,
Gdy już grot ostry w powietrze wyrzuci,
Siłą rozchwiana spokojnie nie staje,
Chwilę się trzęsie i dźwięki wydaje —
Tak to potężnie wyprężona kucha[4]
Ręką swawolną ciągnięta od brzucha,
A pępek tylnym odezwać się grzmotem.
Przy dupie twarde, niezbyt wielkie gały,
Niech się trzymają jak muszla u skały.
Na tym kolorze niemałe zalety
- ↑ Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika
<ref>
; brak tekstu w przypisie o nazwieref2
- ↑ Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika
<ref>
; brak tekstu w przypisie o nazwieref3
- ↑ Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika
<ref>
; brak tekstu w przypisie o nazwieref4
- ↑ Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika
<ref>
; brak tekstu w przypisie o nazwieref5