Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

Kładzie się, gniecie nieczułe marmury,
I rani pytę wyszukując dziury;

15 
Ledwie odpocznie, ledwie się oddali,

Wnet z nowym ogniem w zimne uda wali,
Które posoką smaruje obfitą.
Że zaś ten luby posąg był kobiétą,
Chociaż kobiétą z twardego kamienia,

20 
Na szturm kusicy przecie dał znak tchnienia.

Już Galatea piękność z czuciem łączy,
Żyły się znaczą.... krew się po nich sączy....
Pierś się porusza.... serce równo bije...
Wzrok błądzi... słowem... Galatea żyje!

25 
Bierze za gały snycerza hultaja

I pierwsze słowa wymawia: „To jaja!“
Potem cudownie gdy członkami włada,
Na pierwszy marmur, co jej w ręce wpada,
Jakby swój rozum wzkazując z pospiechem:

30 
„To już nie jaja — zawoła — z uśmiechem!“

Dalej postrzegam rozmaite wzory,
Jak się sprawiają ponure klasztory.
Tam samołożnik wrogiem płci niewieści
Przeciw naturze męską dupę pieści;

35 
Albo ich zgraja razem się weseli,

Gdy każdy siebie między dwóch rozdzieli.
Tak Ksiądz Prowincjał chędoży Przeora,
Przeor Kwestarza, a kwestarz Lektora,
Lektor Laika,[1] Laik zamyszysty[2]

40 
Najlepiej dosiadł grzbietu Organisty.

Ten jak odyniec z mocnym szumem wzdycha,
I Braciszkowi sromotnie dopycha.
Braciszek w końcu tnie Zakrystyjana.
Chwieje się razem tłuszcza wpół-pijana,

45 
I w miarę ruchu dupy Prowincjała

Każdego włazi i wyłazi pała.
A Ksiądz Predykant przy kuflu z wiśniakiem,
Trze resztę flaka gorącym kułakiem.

  1. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref3-2
  2. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref3-3