Oko się iskrzy pod ciężką powieką,
Lice rumieńce nie kryją, lecz pieką;
Usta ich napół otwarte i drzące
Na każdej widać radość i cierpienie,
Każda z nich czeka na lube skinienie.
Środkiem Bisurman wolnym chodzi krokiem.
Chustka w ujęciu bystrem miga okiem;
A pełne jajo z radości dygocze.
Nareszcie staje... ręka podniesiona...
Zadrżały wszystkie... Chustka już rzucona —
Jak smolna kłoda do żaren[2] przytknięta,
I puszcza strumień skwierczącej żywicy —
Tak jędrna psiocha wybranej dziewicy
W słodkiej nadziei iskrą swą znachodzi...
Tleje i szparę szkarłatną rozwodzi.
Wolał zostawić mocy wyobraźni.
Gdzież bowiem penzel lub pióro określi
Mnogie sposoby niewstrzymanej myśli?
Lecz dał ciąg dalszy. I w tem malowaniu
Na nim wpół naga Turczynka szczęśliwa
Bez odpoczynku białą dupą kiwa;
I choć trzy razy słabła i ożyła,
Stérczy wciąż jeszcze bisurmańska żyła.
Jeden z eunuków stojący na przodzie
Fajkę mu trzyma; drugi skrobie w pięty,
Trzeci miednicą i szczotką zajęty.
Cenić i rozstać nie mogę się z tobą.