Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz spodnia dupa sama się przytyka
I po cynadry całego połyka.

115 
W wolnem wzruszeniu przerywanie sapią,

Jajca z tętentem o półdupce chlapią,
A natężonych biódr silnym zaporem
Przytkany kędzior splata się z kędziorem.
Rozchwiane ciało tylko co się miga,

120 
Brzuch dupę, dupa brzuch bez przerwy ściga.

On jeśli cofnie, tem mocniej dopycha,
Ona wypięta wierci się i wzdycha.

I już dwa razy jak zmiękła natłokiem
Jędrna macica zarzygała sokiem,

125 
Gdy dzielny jebur przez miłe łechtanie

Poznał, że bliskie miłości wylanie.
Wtenczas, o Sztuko! niebios drogi darze!
Jakże cię uczcić pieniem się odważę!
I czyż wystarczy chęci mojej zbytek

130 
Kreślić twą wielkość, dobroć i pożytek?

Wtenczas, słuchajcie..... jak nieczuła skała
Huja zatrzymał, aż picza zadrżała —
Tak odpoczywa, w uważaniu czeka,
Słucha, jak sapor nazad w jajca ścieka.

135 
A gdy już czuje nadeszłe ochłody,

Na nowo idzie w jebliwe zawody;
Twardo piłuje, aż pod serce łechce,
Wtedy zaś staje, kiedy mu się zechce,
Woli podległy, ale nie potrzebie,

140 
Godzinę całą albo więcej jebie.

Nareszcie widząc, że się już morduje,
Rusza, dopiera, drży i deszarżuje.[1]

Młodzieńcze! twój kuś na ten obraz miły

145 
Dżarsko powstaje wśród niezgniętej siły.

Oby ci zawsze dotrzymywał wiernie!
Obyś rwał kwiaty, nie znając co ciernie!

  1. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref4-5