Lecz spodnia dupa sama się przytyka
I po cynadry całego połyka.
Jajca z tętentem o półdupce chlapią,
A natężonych biódr silnym zaporem
Przytkany kędzior splata się z kędziorem.
Rozchwiane ciało tylko co się miga,
On jeśli cofnie, tem mocniej dopycha,
Ona wypięta wierci się i wzdycha.
I już dwa razy jak zmiękła natłokiem
Jędrna macica zarzygała sokiem,
Poznał, że bliskie miłości wylanie.
Wtenczas, o Sztuko! niebios drogi darze!
Jakże cię uczcić pieniem się odważę!
I czyż wystarczy chęci mojej zbytek
Wtenczas, słuchajcie..... jak nieczuła skała
Huja zatrzymał, aż picza zadrżała —
Tak odpoczywa, w uważaniu czeka,
Słucha, jak sapor nazad w jajca ścieka.
Na nowo idzie w jebliwe zawody;
Twardo piłuje, aż pod serce łechce,
Wtedy zaś staje, kiedy mu się zechce,
Woli podległy, ale nie potrzebie,
Nareszcie widząc, że się już morduje,
Rusza, dopiera, drży i deszarżuje.[1]
Młodzieńcze! twój kuś na ten obraz miły
Oby ci zawsze dotrzymywał wiernie!
Obyś rwał kwiaty, nie znając co ciernie!
- ↑ Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika
<ref>
; brak tekstu w przypisie o nazwieref4-5