Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/158

Ta strona została przepisana.

tam! One chętnie zapłacą za wino za butelkę szampana. Więc niech pan pamięta „Ermitage“, Horyzont. Jeżeli zaś nie w tej sprawie, to proszę pamiętać; może się zdarzyć, że będę panu użyteczny. Fotografje zaś, to taki towar, który nigdy się nie zmarnuje. Amatorzy płacą po trzy ruble za egzemplarz. Lecz są to oczywiście, ludzie bogaci, staruszkowie. A wreszcie wie pan — Horyzont nachylił się do samego ucha oficera, przymrużył jedno oko i rzekł figlarnym szeptem: — wie pan wiele pań uwielbia te fotografie. Pan jesteś przecież człowiek młody, przystojny; ile pan będzie miał jeszcze romansów.
Po otrzymaniu i dokładnem przeliczeniu pieniędzy, Horyzont był jeszcze tak bezczelnym, że uścisnął dłoń podporucznika, który nie miał odwagi spojrzeć na niego. Następnie pozostawił oficera na plaformie i jakgdyby nic nie zaszło, powrócił na korytarz wagonu.
Był to człowiek niesłychanie towarzyski. Po drodze do swego cupé zatrzymał się przy maleńkiej ślicznej trzyletniej dziewczynce, którą oddawna już zaczepiał z daleka i robił do niej najrozmaitsze śmieszne miny. Kucnął przed nią, wykrzywił twarz i pieszczotliwym głosem pytał:
— A cio, dokąd to panienka jedzie? Oj, oj, oj! Taka duża. Jedzie sama, bez mamusi? Siama sobie kupiła bilet i jedzie? Aj! jaka niedobra dziewczynka. Gdzie jest mamusia dziewczynki?
W tej chwili z coupé ukazała się słusznego wzrostu, piękna pewna siebie kobieta i powiedziała spokojnie:
— Proszę odejść od dziecka. Co to za natręctwo zaczepiać cudze dzieci!
Horyzont powstał i zaczął się tłumaczyć: