możliwe sposoby naigrawał się on z biednej kobiety i dręczył ją moralnie, wynajdując najboleśniejsze miejsca. Ona zaś tylko milczała, wzdychała, płakała i padając przed nim na kolana, całowała jego ręce. Ta jej bezwzględna uległość bardziej jeszcze drażniła Horyzonta. Wypędzał ją od siebie. Nie chciała go opuścić. Wysyłał ją na ulicę, lecz za godzinę, lub dwie powracała drżąca z zimna, w zmokniętym kapeluszu, w którego zgiętym rondzie, jak w żłobie chlupała woda. Wreszcie jakiś, z pod ciemnej gwiazdy, przyjaciel, dał Symeonowi okrutną i złośliwą radę, która wyżłobiła ślad na całem dalszem jego życiu — pozbyć się kochanki, sprzedając ją do domu rozpusty.
Prawdę mówiąc, Horyzont decydując się na to przesięwzięcie, nie wierzył w jego powodzenie. Lecz wbrew przypuszczeniom afera udała się jaknajlepiej. Gospodyni zakładu, (było to w Charkowie) chętnie przyjęła jego propozycję. Oddawna i dobrze znała ona pana Symeona, który zabawnie grywał na fortepianie, doskonale tańczył i śmieszył swemi dowcipami całą salę, a co ważniejsza, umiał z niezwykle celnym sprytem „pozbawiać monety“ każde hulające towarzystwo. Pozostało tylko namówić towarzyszkę, to jednak okazało się najtrudniejsze. Za żadne skarby nie chciała odczepić się od swego ukochanego, groziła samobójstwem, przysięgała, że wypali mu oczy kwasem siarczanym, obiecywała pojechać do policmajstra ze skargą, a w rzeczy samej była poinformowaną o kilku brudnych sprawach pana Symeona, trącących kryminałem. Wtedy Horyzont zastosował inną taktykę. Stał się nagle czułym, troskliwym przyjacielem i nieumęczonym kochankiem. Potem niespodziewanie wpadł w czarną melancholję. Pytania zaniepo-
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/165
Ta strona została przepisana.