Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/182

Ta strona została przepisana.

— Czyż nie jest to obojętne? Po co nazwiska. I oto gdyśmy śpiewali razem, czułam się we władzy geniusza. Jak cudownie! W jakiej niebiańskiej harmonji zlały się nasze głosy! Ach! Nie jestem w stanie określić tego uczucia. Prawdopodobnie nie zdarza się to częściej jak raz w życiu. Z roli wypadało mi płakać i płakałam szczeremi prawdziwemi łzami. Gdy po opadnięciu kurtyny zbliżył się do mnie, pogładził me włosy swą dużą gorącą ręką i ze swym czarującym, słonecznym uśmiechem powiedział: „Ślicznie! Pierwszy raz w życiu tak śpiewałem“... wówczas ja, a jestem bardzo dumną, ja pocałowałam go w rękę. Miałam jeszcze oczy pełne łez.
— A poraź trzeci? — zapytała baronowa i w oczach jej błysnęły złe iskierki zazdrości.
— A poraz trzeci — odezwała się smutnie aktorka — to rzecz najprostsza. W zeszłorocznym sezonie mieszkałam w Nicei. I oto, widziałam na otwartej scenie we Frejuss — Carmen z udziałem Cecylji Ketten, która już, — tu artystka przeżegnała się nabożnie — nie żyje, nie wiem doprawdy, na szczęście, czy na nieszczęście swoje.
W tem, śliczne jej oczy zaszły nagle łzami i zaświeciły takim czarującym zielonym blaskiem, jakim jaśnieje w ciepły, letni wieczór gwiazda jej długie nerwowe palce kurczowo ściskały obicie poręczy loży. Ale, gdy po chwili zwróciła twarzą do swych przyjaciół, oczy jej były już suche, a na zagadkowych, grzesznych i władnych ustach igrał niewymuszony uśmiech.
Wówczas Riazanow zapytał ją grzecznie, tkliwym, ale rozmyślnie spokojnym głosem.
— Jednakże, pani Heleno, wielka sława pani,