gnęła Rowińska, nie patrząc na niemkę, utkwiwszy wzrok w podłodze. Wiele słyszałam o waszem życiu, tu w tych... jak się to nazywa?... w domach. Opowiadają okropne rzeczy, że tu zmuszają was do kochania najwstrętniejszych starych i potwornych mężczyzn, że was krzywdzą i wyzyskują w najokrutniejszy sposób.
— O nic podobnego madame... U nas każda posiada książeczkę rozrachunkową, w której dokładnie zapisywany jest przychód i wydatki. W zeszłym miesiącu naprzykład zarobiłam przeszło pięćset rubli. Jak zawsze, gospodyni należy się dwie trzecie na życie, mieszkanie, opał, oświetlenie, bieliznę... Pozostaje mi przeszło sto pięćdziesiąt, nieprawdaż? Pięćdziesiąt wydaję na suknie i na różne drobiazgi. Sto zaoszczędzam. Jakiż to wyzysk, madame, pytam panią? Jeżeli zaś mężczyzna zupełnie mi się nie podoba, — prawda — zdarzają się zbyt już wstrętni, — ale zawsze mogę oświadczyć, że jestem niedysponowaną i zamiast mnie pójdzie któraś z nowoprzybyłych.
— Ale proszę... proszę wybaczyć, nie znam imienia pani.
— Eliza.
— Mówią, Elizo, że z wami postępują bardzo brutalnie... Czasem biją... zmuszają do tego, czego nie chcecie, co dla was jest wstrętne?
— Nigdy, madame! hardo odparła Eliza. Żyjemy tu wszystkie, jak zgodna rodzina. Wszystkie jesteśmy bądź z jednej miescowości, bądź krewne i, daj Boże, by wiele tak żyć mogło we własnych rodzinach, jak my żyjemy. Co prawda na ulicy Jamskiej zdarza ja się różne skandale i bijatyki. Ale to tam... w tych... zakładach rublowych. Dzie-
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/189
Ta strona została przepisana.