Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/190

Ta strona została przepisana.

wczęta rosyjskie wiele piją i zawsze mają kochanków. a zupełnie nie myślą o swej przyszłości.
— Jesteś pani rozsądna, Elizo, — powiedziała ciężkim tonem Rowińska. — Wszysko to piękne. No, a przypadkowa choroba, zaraza? Przecież to śmierć! A jak odgadnąć?
— I znowu — nie — madame. Nie puszczę do siebie do łóżka mężczyzny bez uprzednich szczegółowych oględzin lekarskich... Jestem gwarantowana, przynajmniej w siedemdziesięciu pięciu procentach.
— Niech djabli porwą! raptownie gorąco zawołała Rowińska i uderzyła pięścią w stół. — Ale przecież Albert pani...
— Hans — pokornie sprostowała niemka.
— Proszę wybaczyć... Hans pani. Z pewnością nie bardzo cieszy się z tego, że pani tu mieszka i codziennie go zdradza?
Eliza popatrzyła na nią ze szczerem, żywem zdumieniem.
— Ależ gnädige Frau... Nigdy go nie zdradziłam. To inne zgubione dziewczęta, zwłaszcza rosjanki, mają kochanków, na których wydają swe ciężko zdobyte pieniądze. No, żebym kiedykolwiek dopuściła się czegoś podobnego? Tfu!
— Większego upadku nie mogłam sobie wyobrazić! z obrzydzeniem i głośno powiedziała powstając Rowińska. Proszę zapłacić, Włodziu i pójdziemy stąd dalej.
Gdy wyszli na ulicę, Włodzio ujął ją pod rękę i powiedział błagalnie:
— Na miłość boską, czy nie wystarcza pani ta jedna próba?
— O, co za cynizm, co za cynizm!