Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/22

Ta strona została przepisana.

księgę pod pachą, o gospodyni z sąsiedniego domu publicznego, przebiegającej w tej chwili na drugą stronę ulicy do sklepiku...
Niura jest niskiego wzrostu, a oczy ma niebieskie i wyłupiaste; włosy jasne jak len, na skroniach żyłki niebieskie. Twarz jej ma jakiś wyraz tępy i niewinny, co czyni ją podobną do białego baranka wielkanocnego. Jest ona żywa, ruchliwa, ciekawa, do wszystkiego się wtrąca, ze wszystkimi żyje w zgodzie; najpierwsza wie wszystkie nowiny, kiedy zaś mówi — mówi tak wiele, że się aż zaślinia, a na czerwonych jej ustach tworzą się pęcherzyki, jak u dzieci.
Z piwiarni po przeciwległej stronie ulicy wybiega kędzierzawy, zapijaczony parobek i pędzi do sąsiedniej traktjerni.
— Prochor, panie Prochorze! — woła Niura. — Może ma pan apetyt na ziarnka?
— Chodź pan do nas z wizytą — przerywa jej Luba.
— Na ciepłe nóżki — dodaje ze śmiechem Niura.
W tej chwili otwierają się drzwi frontowe i na progu ich ukazuje się starsza gospodyni, spoglądająca wzrokiem groźnym i surowym.
— Tfe! Cóż to za bezeceństwo? — krzyczy rozkazującym głosem. Ileż to razy trzeba to powtarzać, że nie można wychodzić w dzień na ulicę i do tego jeszcze w samej bieliźnie tylko. Fe!... Nie mogę tego zrozumieć, że nie macie wstydu. Przyzwoite i szanujące się dziewczęta nie powinny prowadzić się w ten sposób. Chwalić Boga, nie jesteście w jakimś żołnierskim zakładzie, lecz w przyzwoitym domu. Tu nie jest Mała Jamska.
Dziewczęta wracają w milczeniu w głąb do-