Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/24

Ta strona została przepisana.

naukowych odgrywają uczniowie najsilniejsi, drugoroczni, na pensjach zaś najpiękniejsza w całej klasie uczenica — rolę uwielbianej tyranki. Jest to szczupła i wysoka brunetka o pięknych i błyszczących czarnych oczach, małych dumnie zarysowanych usteczkach; górną jej wargę pokrywa meszek, a policzki ciemny rumieniec.
Nie wyjmując z ust papierosa i mrużąc oczy od dymu, przerzuca brudną ręką kartki. Nogi ma odsłonięte do kolan, stopy wielkie i pospolite; poniżej dużych palców wrzynają się w ciało brzydkie, nieregularne guzy.
Tuż obok siedzi zgięta nad szyciem Tamara: dziewczyna to cicha, skromna i ładna, cokolwiek rudawa; włosy jej posiadają ten właśnie ciemny i błyszczący odcień, jaki zdarza się obserwować podczas zimy na grzbiecie lisów. Właściwe jej imię — Łucja; utartym jednak w domach publicznych zwyczajem, zbyt pospolicie brzmiące imiona zastępywać innemi, nazwano ją Tamarą. Była ona podobno kiedyś mniszką czy też nowicjuszką w klasztorze, do tej pory też twarz jej zachowała pewne nabrzmienie i bladość, oraz lękliwy i skromny, lecz chytry wyraz. Jak się zdaje jednak, prócz historji klasztornej, ma ona jeszcze poza sobą wiele innych przygód: w jej nieśmiałych słowach, w ciemno-złocistych oczach, spoglądających wymijająco z pod długich zapuszczonych rzęs, w ruchach, uśmiechu i intonacji skromnej, lecz rozpustnej świętoszki — czai się coś tajemniczego, milczącego i występnego. Pewnego razu nawet zdarzyło się, iż Tamarze wypadło mówić po francusku i niemiecku, co wśród koleżanek wywołało pobożny lęk. Kobieta ta ma w sobie jakąś wewnętrzną siłę tajemną. Pomimo zewnętrznej ła-