Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/29

Ta strona została przepisana.

— A niechże was djabli wezmą — odpowiada uduszonym po ziewnięciu głosem — ażeby pokurczyło tego starego sprośnika.
— A mimo to — rozprawia dalej Gienia — ci wasi kochankowie są jeszcze gorsi niż twój dyrektor Zojo, niż mój kadet, niż wszyscy nasi goście. Co tu w tem — przyjemnego: przydzie to pijane, stawia się, wymyśla, chce się popisać, ale nic mu się nie udaje. Cham z chamów — brudne to, pobite, śmierdziące, na całem ciele ma blizny i tylko jedna rzecz, co jest na nim coś warta, to ta koszula jedwabna, którą mu Tamara wyszyje. Taki psi syn śmie wymyślać obrzydliwie i jeszcze się do bicia bierze. Tfy! Nie, nie, nie — wykrzykuje nagle wesoło — ja tam prawdziwie i niekłamanie, kocham i aż do końca życia będę kochała moją Mamusię, moją małą Mańkę, Mańkę — awanturnicę.
I objąwszy nieoczekiwanie Mańkę, pociągnęła ją ku sobie, przewróciła na łóżko i poczęła długo i mocno całować ją we włosy, w oczy, usta. Z trudem zdołała się wyrwać z jej objęć Mańka i z rozrzuconemi włosami, zaróżowiona z wysiłku, spuszczając ku ziemi swe zwilgotniałe od wstydu i śmiechu oczy, powiedziała:
— Dajże pokój, Gieniu, co ty wyprawiasz. No puść mnie!
Mała Mańka należy do najspokojniejszych i najłagodniejszych dziewczyn w całym zakładzie. Jest ona dobra, ustępliwa i nie umie nigdy odmówić, gdy ją o coś proszą, to też mimowolnie cieszy się u wszystkich ogólną sympatją. Lada drobnostka wywołuje rumieniec na jej twarzy i w takich chwilach jest ona szczególnie pociągającą, jak wogóle bywają ponętne wysubtelnione blondynki, posiadające wydelikaconą płeć. Wystarczy jej je-