Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/53

Ta strona została przepisana.

na tem przypuszczeniem Mańka. — Po dwa ruble butelka. Jeżeli jednak jesteś taki skąpy, to kup sobie piwa. Czy dobrze?
— Piwa mogę kupić.
— A dla mnie lemoniady i kilka pomarańcz. Dobrze?
— Butelkę lemoniady owszem, ale pomarańcz ci nie kupię. Później może uraczę cię nawet szampanem; wszystko zależnem jest od ciebie o ile się odpowiednio będziesz starała.
— To ja w takim razie każę tu przynieść cztery butelki piwa i dwie butelki lemoniady? Czy dobrze? A dla siebie każę przynieść tabliczkę czekolady. Czy dobrze?
— Dwie butelki piwa, butelkę lemoniady i nic a nic więcej. Nie lubię, kiedy się ze mną targują. Sam zarządzam, gdy zajdzie tego potrzeba.
— A czy mogę zaprosić przyjaciółkę?
— Nie, bardzo proszę bez żadnych przyjaciółek.
Mańka wychodzi na korytarz i dźwięcznym głosem woła:
— Gosposiu! dwie butelki piwa a dla mnie butelkę lemoniady.
Po chwili przyszedł Szymon i począł szybko odkorkowywać butelki. Wnet weszła też i gospodyni, Zosia.
— O, jak się tu państwo wygodnie urządzili. Winszuję państwu młodym.
— Tatusiu, poczęstuj piwem naszą gosposię; niech się pani napije.
— Ha, w takim razie piję za pańskie zdrowie. Ależ ja już widziałam gdzieś pana.
Niemiec pił piwo powoli, oblizując wąsy i niecierpliwie oczekując chwili, w której gospodyni wyjdzie z pokoju. Ona jednak, postawiwszy