Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/57

Ta strona została przepisana.

z utrzymaniem, światłem i opałem. A na szpilki dawałbym ci czterdzieści rubli na miesiąc. Zgodziłabyś się na to?
— Dlaczegóżby nie.
Pocałował ją tkliwie, lecz wnet tajemny lęk targnął jego tchórzliwem sercem.
— A czy zdrowa jesteś, — zapytał głosem drżącym, pełnym niechęci.
— Naturalnie, przecież u nas co sobota bywa doktór.
Po upływie pięciu minut Mańka opuściła niemca, chowając po drodze do pończochy zarobione pieniądze; uprzednio jednak splunęła na nie zabobonnie, ponieważ był to początek. Nie mówiono już więcej ani o wzięciu na utrzymanie ani o sympatjach. Niemiec niezadowolony z obojętnego zachowania się Mańki, kazał zawołać do siebie gospodynię.
— Gosposiu, mój mąż wzywa panią do siebie — rzekła Mania, wchodząc do pokoju i poprawiając włosy przed lustrem.
Zosia wyszła, a po chwili wróciła i wywołała Paszę. Następnie ukazała się ponownie w sali, lecz już sama jedna.
— Cóż to, nie umiałaś dogodzić swemu kawalerowi? — zapytała ze śmiechem Mańki. — Skarżył się na ciebie. „To nie kobieta, powiada, lecz jakiś słup drewniany, bryła lodu“. Posłałam mu teraz Paszę.
Mańka zmarszczyła brwi i splunęła.
— Tfu, wstrętny taki. Zawraca głowę jakiemś tam głupiem gadaniem: Czy ty odczuwasz, kiedy cię całuję? A teraz, czy doświadczasz przyjemnego wzruszenia? Stary pies! Wezmę cię na utrzymanie, powiada.