Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/9

Ta strona została przepisana.

stjumy maskaradowe, udając huzarów, paziów, rybaczki, gimnazjalistki; większość z nich rekrutuje się z pośród niemek estońskich; są to piękne, dobrze zbudowane kobiety, posiadające białe, jędrne ciało. Wizyta kosztuje u Treppla trzy ruble, za całą noc zaś płaci się dziesięć rubli.
Trzy zakłady dwurublowe — Zofji Bazylówny, Staro-Kijowski i Anny Markówny — są uboższe i urządzone cokolwiek gorzej. Reszta domów publicznych na Wielkiej Jamskiej — to zakłady rublowe, w których urządzenie wewnętrzne jest jeszcze gorsze. Co się tyczy domów publicznych na Małej Jamskiej, to uczęszczają do nich żołnierze, drobni złodziejaszkowie, rzemieślnicy i wogóle ludzie ubodzy; taksa wynosi tu pięćdziesiąt kopiejek i nawet mniej, więc też zakłady te brudnym swem wyglądem budzą obrzydzenie. Podłogi w salach — krzywe, obłupane, pełne sterczących drzazg, okna — osłaniają czerwone płachty; sypialnie, przypominające stajnie, pooddzielane są od siebie cienkiemi, nie dosięgającemi sufitu przegródkami; na łóżkach sterczą wygniecione sienniki, które pokrywają zmięte, pełne plam, brudne prześcieradła i dziurawe kołdry z wojłoku; powietrze ciężkie i smrodliwe, przepojone wyziewami alkoholicznemi i wonią ludzkich wydzielin, kobiety, ubrane w jaskrawe, kretonowe gałgany, lub też w kostjumy marynarskie, o zachrypniętych głosach z nawpół zapadniętemi nosami, o twarzach noszących ślady wczorajszych sińców i podrapań; różują się w sposób naiwny, poślinionym czerwonym papierkiem od pudełka po papierosach.
Przez cały rok, co wieczór z wyjątkiem trzech ostatnich dni Wielkiego Tygodnia i w wigilję Zwiastowania — w którym to dniu nawet ptak nie