wił jej wszelkie nonsensy erotyczne i niespodziewanie niemal oświadczył:
— A zatem, proszę uważać Luba. Pragnienie miłości, jest takiem samem zjawiskiem, jak poczucie głodu lub pragnienia, chęć oddychania świeżem powietrzem. Przytem ściskał jej mocno udo, znaczniej wyżej kolana, a ona znów, zażenowana, nie chcąc go obrazić, starała się zaledwie dostrzegalnie stopniowo usunąć nogę.
— Proszę powiedzieć czy będzie dla siostry, matki, lub męża pani krzywdą, że pani przypadkiem nie spożyła obiadu w domu, lecz wstąpiła do restauracji, lub garkuchni i tam zaspokoiła swój głód. Tak samo rzecz się ma z miłością. Ani mniej, ani więcej! Rozkosz fizjologiczna. Być może silniejsza, bardziej ostra, niżeli wszelkie inne, ale tylko to. Tak naprzykład obecnie: pożądam pani, jako kobiety. A pani...
— Ach zostaw pan — gniewnie przerwała Lubka. I pocóż gadać wciąż jedno i to samo jak sroka. Powiedziałam panu: nie i nie. Widzę przecież do czego pan zmierza. Ale ja nigdy nie zgodzę się na zdradę, ponieważ Bazyli jest moim dobroczyńcą, a ja go z całej duszy ubóstwiam... A pan jesteś mi nawet ze swoimi głupstwami dość wstrętny.
Pewnego dnia naraził on Lubkę na wielką przykrość, a to skutkiem swych teoretycznych rozumowań. Ponieważ w uniwersytecie oddawna mówiono, że Lichonin wyrwał dziewczynę z takiego domu i obecnie zajmuje się jej moralnem odrodzeniem, pogłoska ta doszła, naturalnie, i do dziewcząt studjujących, należących do studenckich kółek. I oto właśnie Simanowski przyprowadził do Łubki dwie medyczki, jedną słuchaczkę historji
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/110
Ta strona została przepisana.