Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/114

Ta strona została przepisana.

co brudne, brzydkie, co zaszczepione ci zostało przez miasto ulotni się, zamrze. I zaczniesz wówczas samodzielnie nowe życie, bez cudzej pomocy, samotna i dumna!
Ale czy można co poradzić z kobietą, która pokochała po raz pierwszy i oczywiście, po raz ostatni? Czy można przekonać ją o konieczności rozłąki? Czy dla niej istnieje logika?
Szanując wielce stanowczość słów i decyzji Simanowskiego, Lichonin jednak domyślał się i instynktownie rozumiał jego istotny stosunek do Lubki i w swem pragnieniu wyzwolenia się, zrzucenia z siebie przypadkowego niepomiernego ciężaru, przyłapywał się na podłej myśli: „Ona podoba się Simanowskiemu, a czyż jej nie wszystko jedno, on czy ja, czy ktoś inny? Pomówię z nim otwarcie i odstąpię mu Lubkę po koleżeńsku. Ale przecież ona głupia nie pójdzie. Zacznie lamentować.
„Gdyby przynajmniej w jakiś sposób przyłapać ich we dwójkę, — myślał w dalszym ciągu, — w jakiejś zdecydowanej pozycji, wszcząć hałas, zrobić awanturę... Szlachetny gest... trochę pieniędzy i...uciec“.
Obecnie często po kilka dni nie powracał do domu i potem, po powrocie, przeżywał dręczące chwile kobiecych badań, scen, łez i nawet ataków histerycznyh. Czasem Lubka ukradkiem śledziła go, gdy wychodził z domu, zatrzymywała się wprost tej bramy, którą wszedł i godzinami oczekiwała jego powrotu, ażeby czynić mu wyrzuty i płakać na ulicy. Pomimo to, że nie umiała czytać, przejmowała jego listy i, nie decydując się prosić o pomoc księcia lub Sołowjewa, gromadziła je u siebie w szafie razem z cukrem, herbatą, cy-