lub parę cukierków na drogę, gdy opuszczał dom rozpusty, płonąc ze wstydu.
Tym razem, gdy przyszedł po długim przebywaniu w obozie, uwidoczniła się w nim wyraźnie ta szybka zmiana wieku, która często tak nieuchwytnie i raptownie przeistacza chłopca w młodzieńca. Ukończył już korpus kadetów i z dumą uważał siebie za junkra, chociaż nosił jeszcze ze wstrętem uniform kadecki. Urósł, zmężniał i wyzgrabniał, życie w obozie posłużyło mu. Mówił basem i w ciągu tych kilku miesięcy, ku wielkiej jego dumie, stwardniały mu sutki, najpewniejsza — i bezwzględna oznaka dojrzałości męskiej. Obecnie cieszył się przejściowo, przed poddaniem się surowej dyscyplinie w szkole wojskowej rozkoszną pół-swobodą. W domu pozwalano mu już oficjalnie palić przy dorosłych i nawet ojciec podarował mu skórzaną papierośnicę z monogramem, tudzież wyznaczył mu 15 rubli miesięcznej pensji.
Właśnie tu, u Anny Markówny poznał on po raz pierwszy kobietę, tę samą właśnie Gienię.
Upadek niewinnych dusz w domach rozpusty, lub u dziewcząt ulicznych zdarza się znacznie częściej, niż się ogólnie przypuszcza. Gdy w tej drażliwej materji zapytamy czy to młokosa, czy to mężczyznę 50-letniego, prawie dziadka, z pewnością powtórzą nam odwieczne kłamstwo, że uwiodła ich pokojówka, lub guwernantka. Jest to jedno z tych długotrwałych, idących wstecz, w głąb ubiegłych dziesięcioleci, dziwacznych kłamstw, które pozostały niezauważone przez żadnego z zawodowych obserwatorów, a w każdym razie nie zostały przez nikogo opisane.
Jeżeli każdy z nas spróbuje, mówiąc górnolotnie, z ręką na sercu, śmiało zdać sobie sprawę
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/125
Ta strona została przepisana.