dnikom, formalistom, niecierpliwym, kapryśnym w swych sympatjach, histerykom, niczem stare panny, damy klasowe. Obecnie jest inaczej. Ale wówczas chłopcy pozostawiani byli sami sobie. Zaledwie oderwani, mówiąc obrazowo od piersi matczynej, od pieczy wiernych piastunek, od rannych i wieczornych pieszczot cichych i słodkich, chociaż wstydzili się wszelkich przejawów czułości, jako rzeczy babskiej, jednak niepowstrzymanie i rozkosznie wabiły ich pocałunki, dotykania i rozmowy na uszko.
Oczywiście staranna i troskliwa opieka, kąpiele, ćwiczenia na świeżem powietrzu, — właśnie nie gimnastyka, lecz swobodne ćwiczenia, według chętki każdego, — mogłyby zawsze odwlec przyjście tego okresu klimaterycznego, lub też złagodzić go i opanować! — Powtarzam — wówczas tego nie było.
Pragnienie pieszczot rodzinnych, matczynej lub siostrzanej pieszczoty, tak brutalnie i nagle przerwanej, przeistaczało się w zwyrodniałe formy asystowania (zupełnie tak samo, jak w instytutach żeńskich „ubóstwianie“) ładnym chłopczykom „ Cherubinkom“; lubiano szepty po kątach, spacerowanie pod rękę lub w objęciach, w ciemnych korytarzach, opowiadanie jeden drugiemu niebywałych historji o przygodach z kobietami. Była w tem częściowo dziecinna potrzeba fantastyczności, a częściowo i budząca się zmysłowość. Bardzo często taki piętnastoletni bębęn, któremu w sam raz było by grać w piłkę i zajadać kaszę z mlekiem, opowiadał, naczytawszy się, naturalnie, jakichś romansideł, o tem, że obecnie, co soboty, przy urlopie, bywa u pewnej pięknej wdowy miljonerki, która jest w nim na zabój rozkochana, że przy łożu zawsze
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/127
Ta strona została przepisana.