Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/128

Ta strona została przepisana.

znajdują się owoce i drogie wina, a ona pieści go burzliwie i namiętnie.
Tu również przychodził okres nieunikniony nałogowego czytania, które oczywiście musi przebyć każdy chłopiec i każda dziewczyna. Nic tu nie pomoże najsurowszy nawet dozór szkolny, pomimo wszystko młodzież czytała, czyta i będzie czytać to właśnie, czego jej czytać nie należy. Istnieje tu osobliwy hazard, szyk, wdzięk rzeczy zakazanej.
Już w trzeciej klasie wędrowały z rąk do rąk rękopisy tekstów Barkowa, apokryficznego Puszkina, młodzieńczych grzechów Lermontowa i innych.
I chociaż może się to wydawać dziwnem, zmyślonem, lub paradoksalnem, jednak i te utwory i rysunki oraz lubieżne fotografje nie budziły rozkosznej ciekawości. Patrzano na nie jako na psotę, na figiel, na urok ryzyka kontrabandy. W bibliotece kadeckiej znajdowały się powściągliwe wypisy z Puszkina i Lermontowa, cały Ostrowskij, który tylko śmieszył i cały prawie Turgienjew, który właśnie odegrał w życiu Koli główną i okrutną rolę. Jak wiadomo, u nieboszczyka wielkiego Turgienjewa miłość zawsze jest otoczona niepokojącą zasłoną, mgłą jakąś nieuchwytną, zakazaną, lecz nęcącą: jego dziewczęta przeczuwają miłość, egzaltują się gdy się ona zbliża odczuwają nadmierny wstyd i rumienią się. Mężatki i wdowy odbywają tą męczącą drogę nieco inaczej; długo walczą z obowiązkiem, z przyzwoitością społeczną, lub też z opinją i, wreszcie — ach! — padają ze łzami, albo — ach — zaczynają brawurować, lub, co się zdarza najczęściej, fatalny los przerywa jej, lub jego życie w najnieodpowiedniejszej chwili, gdy