Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/130

Ta strona została przepisana.

wiele rzeczy nowych i dziwnych, czyż nie słyszał jej głosu, zupełnie obcego głosu, niby aktorskiego urywającego się nerwowo; głos ten tak twardy w stosunku do rodziny i domowników, stawał się delikatnym jak aksamit, jak zielona łąka w słońcu, gdy przychodził pan Paweł. Ach, gdybyśmy, ludzie mądrzy doświadczeniem, wiedzieli o tem, jak wiele, a nawet jak bardzo zawiele wiedzą otaczający nas chłopcy i dziewczęta o których zazwyczaj mówimy:
— Niema co krepować się obecnością Włodzia (lub Piotrusia czy Kasi)?... Przecież to maleństwo. Nic nie rozumie.
Również nie bez śladu pozostała dla Gładyszewa historja jego starszego brata, który niedawno ze szkoły wojskowej wstąpił do jednego z wyróżnianych pułków grenadjerów, ten znajdując się na urlopie do chwili, gdy mu wolno będzie rozwinąć skrzydła, mieszkał w dwóch osobnych pokojach przy swej rodzinie. Wówczas służyła u nich pokojówka Hanka, którą czasem żartami nazywano Signorita Anita, prześliczna jasnowłosa dziewczyna, tak piękna, że gdyby zmienić na niej suknie możnaby z zewnętrznego wyglądu wziąć ją za księżniczkę krwi. Matka Koli jawnie popierała okoliczność, że brat Koli pół-żartem. pół-serjo interesował się tą dziewczyną. Oczywiście miała ona w tem tylko święte macierzyńskie wyrachowanie: jeżeli sądzonym jest Borysowi upadek, niechaj odda swą czystość, swą niewinność, swój pierwszy popęd fizyczny nie prostytutce, nie poszukiwaczce przygód, lecz czystej dziewczynie. Oczywiście kierowała się ona tylko bezinteresownem nie przemyślanom, szczerze macierzyńskiem uczuciem. Kola przeżywał wówczas epokę Ijanosów, pompa-