konał się wkrótce, że obecnie jego karciana gwiazda wstąpiła w znak fatalnego niepowodzenia.
Naturalnie, że dla nikogo z jego kolegów nie był tajemnicą istotny charakter jego stosunku do Luby, ale w ich obecności w dalszym ciągu odgrywał jeszcze z dziewczyną komedje stosunków przyjacielskich i braterskich. Nie mógł jakoś, czy nie chciał uświadomić sobie, że byłoby znacznie rozsądniej i dogodniej dla niego nie kłamać, nie popełniać fałszu, nie udawać. A może być nie chciał zmieniać ustalonego już tonu. W stosunkach zaś intymnych stale odgrywał rolę drugorzędną, bierną. Inicjatywa w postaci czułości i pieszczot stale pochodziła od ŁLubki (pozostała i nadal Lubką i Lichonin zapomniał jakoś, że w paszporcie przeczyył jej prawdziwe imię — Irena). Ona, tak jeszcze niedawno oddająca swe ciało obojętnie, lub też z udaną płomienną namiętnością dziesiątkom ludzi, całemi setkami w ciągu miesiąca, przywiązała się do Lichonina całem swem jestestwem kobiecem, kochającem i zazdrosnem, zrosła się z nim ciałem, uczuciem, myślami. Książe był dla niej śmiesznym i zajmującym; zamaszysty Sołowjew był jej bliskim duchowo i ciekawie zabawnym; Simanowski przytłaczał ją swą powagą i wobec niego odczuwała pewien zabobonny lęk, ale Lichonin był dla niej jednocześnie i władcą i bożyszczem, a co najważniejsze własnością i radością cielesną.
Oddawna już zauważono, że mężczyzna przeżyty, wyczerpany, zgryziony i zżuty szczękami namiętności, nigdy już nie pokocha mocnem i jedynem, a jednocześnie pełnem samozaparcia się, czystem a namiętnem uczuciem. Dla kobiety pod tym względem nie istnieją ani reguły, ani granice. Obserwacja ta w szczególności znalazła potwier-
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/90
Ta strona została przepisana.