Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/92

Ta strona została przepisana.

raj jeszcze umierający. Piegi znikły z jej delikatnej twarzy, a ciemne oczy pozbyły się wyrazu zdziwienia i zakłopotania, jak u młodej kawki, — oświerzyły się i zaświeciły. Wzmocniło się i popełniało ciało, zaczerwieniły się usta. Ale Lichonin, widząc ją codziennie nie dostrzegał tego i nie wierzył komplementom, których jej nie szczędzili jego przyjaciele. „Głupie żarty“, myślał chmurząc się. „Drażnią się chłopaki“.
Lubka okazała się wcale nie świetną gospodynią. Co prawda umiała ugotować tłusty barszcz, taki gęsty, że łyżka w nim stawała, preparować ogromne, niezgrabne niekształtne kotlety i dość szybko oswoiła się pod kierownictwem Lichonina z wielką sztuką przyrządzenia herbaty (za siedmdziesiąt pięć kopiejek funt) ale dalej nie posuwała się, ponieważ widocznie w każdej sztuce i dla każdego człowieka są granice ostateczne, których przekroczyć żadną miarą nie można. Za to lubiła myć podłogę i uprawiała ten sport tak często i z taką gorliwością, że w mieszkaniu wkrótce wystąpiła wilgoć i ukazały się grzybki.
Pewnego razu, skuszony reklamą w gazetach, Lichonin nabył dla niej na raty, maszynę do robienia pończoch. Umiejętność posługiwania się tem narzędziem, obiecywała właścicielowi, sądząc z ogłoszenia, trzy ruble dziennego zarobku, a była tak nieskomplikowana, że Lichonin, Sołowjew i Niżeradze łatwo przyswoili ją sobie w ciągu kilku godzin, Lichonin potrafił nawet zrobić całą pończochę niezwykłej trwałości i takich rozmiarów, że byłaby prawdopodobnie za wielką, nawet dla nóg Minina i Pożarskiego, stojących w Moskwie na Krasnym placu. Jedna tylko Lubka nie mogła nauczyć się tego rzemiosła. Przy każdym błędzie, lub