sporo. Wszyscy jej samozwańczy wychowawcy razem i każdy z osobna, mówili o tem, że wykształcenie umysłu ludzkiego i wychowanie ludzkiej duszy winny opierać się na podstawach indywidualnych, lecz w rzeczy samej pakowali w Lubkę właśnie to, co wydawało się im samym za potrzebne i konieczne i usiłowali zwalczać przeszkody, które bez żadnego uszczerbku dla nauki możnaby było pozostawić w spokoju. Naprzykład Lichonin, wykładając jej arytmetykę, nie mógł pogodzić się z jej dziwacznym, barbarzyńskim, dzikim wprost sposobem liczenia. Liczyła wyłącznie jednostkami, dwójkami, trójkami i piątkami. Naprzykład dwanaście stanowiło dla niej dwa razy po dwie trójki, dziewiętnaście — trzy piątki i dwie dwójki, i powiedzieć należy, że w swym systemie z szybkością wprawnego rachmistrza, na liczydłach, operowała w zakresie stu. Dalej nie decydowała się posuwać, zresztą nie miała w tem praktycznej potrzeby. Napróżno Lichonin starał się nakłonić ją do stosowania systemu dziesiętnego. Rezultat był żaden, prócz tego, że Lichonin wpadał w pasję, krzyczał na Lubkę, a ona milcząc patrzyła na niego zdziwionemi, szeroko otwartemi i z wyrazem poczucia winy oczami, których rzęsy zlepiały się długiemi czarnemi strzałkami. Również skutkiem kapryśnej konstrukcji umysłu, stosunkowo łatwo zaczęła opanowywać dodawanie i mnożenie, ale odejmowanie i dzielenie było dla niej murem nie do przebycia. Zato z zadziwiającą szybkością, łatwością i dowcipem umiała rozwiązywać najrozmaitsze ustne żartobliwe zagadki — łamigłówki i sama przytem umiała ich wiele, nagromadzonych wśród ludu w ciągu tysiącletniego bytowania. Co do geografji, to ujawniała całkowitą
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/94
Ta strona została przepisana.