— Pijakiem nałogowm! — powtarzał książę z nią ostatnie słowa i smutnie kiwał pochyloną na bok głową i oboje starali się skończyć pieśń tak, aby zaledwie dosłyszalne drgania strun gitary i głosy stopniowo zamierały, i ażeby nie można było zauważyć kiedy się skończył dźwięk, a kiedy rozpoczynała się cisza.
Zato ze „Skórą barsa“, utworem znakomitego poety gruzińskiego Rustawelli‘ego, książę Niżeradze skompromitował się sromotnie. Wdzięk poematu, oczywiście polegał dla niego na tem, że brzmiał w języku rodzinnym, ale zaledwie rozpoczynał przyśpiewując czytać owe gardłowe, cokające i charczące strofy, — Lubka najpierw trzęsła się z nieprzezwyciężonego śmiechu, a następnie parskała na cały pokój i wybuchała długim chichotem. Wówczas Niżeradze ze złością zamykał tomik uwielbionego pisarza i wymyślał Łubce od osłów i wielbłądów. Zresztą godzili się prędko.
Zdarzało się, że Niżeradze miewał napady koźlej, psotnej wesołości. Udawał, że chce ująć Lubkę w pół, wytrzeszczał straszliwie namiętne oczy i teatralnym, błagalnym szeptem mówił:
— Duszo moja! Najpiękniejsza różo w ogrodzie Allacha! Miód i mleko są na twych ustach, a oddech twój przyjemniejszy od woni szaszłyka. Daj mi wypić rozkosz nirwany z kubka twych ust o ty, moja wyborowa czurczcheło tyfliska!
A ona śmiała się, gniewała i biła go po rękach i groziła, że poskarży się Lichoninowi.
— Wwa! — wzruszał ramionami książę. — Cóż takiego Lichonin? Lichonin jest mym przyjacielem. Ale czy on wie co to jest miłość? Czy wy, ludzie północy rozumiecie miłość? To my gruzini stworzeni jesteśmy dla kochania. Patrz Łubka! Ja
Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/98
Ta strona została przepisana.