Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

Myśli szanowny pan, żeśmy ich potępiali? O! Przeciwnie! Mówiło się: „Ot, zuch, jak się sprytnie urządził. Nie było się nad czem namyślać. Niechby się ino mnie coś takiego trafiło, tak samobym po łbie walił!“ Rozjuszaliśmy się wszyscy, jakieśmy o tych rzeczach rozprawiali.