Wbrew oczekiwaniu wieczór był spokojny i ciepły. W jadalni, mimo otwartych okien, i na werandzie świece paliły się spokojnym płomieniem. Przy stole zabawiał książę Wasyl Lwowicz całe towarzystwo. Miał niezwykły i całkiem swoisty dar opowiadania. Tematem jego opowiadań były najczęściej jakieś prawdziwe zdarzenia w których główną rolę odgrywał ktoś z obecnych lub jakiś wspólny znajomy. Zmieniał jednak koloryt zdarzenia i podawał je z taką powagą, że słuchacze pokładali się ze śmiechu. Tym razem opowiadał o niedoszłem małżeństwie Mikołaja Mikołajewicza z pewną piękną i bogatą damą. Jedynie prawdziwem w tem wszystkiem była odmowa rozwodu ze strony męża tej damy. Książę świetnie jednak pomieszał fantazję z rzeczywistością. Przedstawiał, jak ociężały i nieco afektowany Mikołaj zmykał nocną deszczową porą, w mocno niekompletnym stroju; na rogu ulicy zostaje przytrzymany przez policjanta, który go wziął za złodzieja. Po długiej i gwałtownej wymianie zdań udało