tę paczkę? Odpowiedział: wszystko jest wyjaśnione wewnątrz i znikł.
— Już dobrze, możesz iść.
Wiera przecięła nożyczkami sznur i wrzuciła go wraz z papierem do kosza. Przed nią leżało małe etui z czerwonego pluszu, nowe jakby wprost od jubilera. Uchyliła wieczko, podszyte jasno niebieskim jedwabiem i zobaczyła na czarnym aksamicie dna, owalny, złoty naramiennik, pod którym leżał starannie złożony list. Otworzyła go; pismo wydawało jej się znane. Lecz jako prawdziwa kobieta odłożyła list i oglądała przedewszystkiem klejnot.
Był to naramiennik ze złota niskoprocentowego, bardzo gruby, lecz wewnątrz pusty, zewnątrz całkowicie pokryty s rymi, małymi i nieszlifowanymi granatami, w pośrodku nich zaś pięć wspaniałych, wprawdzie szlifowanych lecz nie rżniętych granatów wielkości grochu otaczało stary zielony kamień. Odruchowo oglądając pod światło, zauważyła Wiera, ogromnie ździwiona, że wypukła, gładka powierzchnia kamieni rozpłomieniła się pięknym ogniem karminowo czerwonych odbłysków. „To wygląda jak krew“ pomyślała i ogarnęło ją uczucie podobne do strachu.
Wtedy przypomniała sobie list, otworzyła
Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.