cie. Kiedyśmy wkraczali do miasta, przyjęto nas honorową salwą z moździerzy ustawionych na rynku; skutkiem czego wyleciało mnóstwo szyb. Ocalone zostały tylko szyby, za któremi ustawiono naczynia z wodą. A wiecie państwo, jak się o tem dowiedziałem? Kiedy przyszedłem na wyznaczoną mi kwaterę, zauważyłem na perapecie małą, nizką klatkę, na której było ustawione naczynie z wodą. We wodzie pływały złote rybki, a pomiędzy niemi rozpierał się na drążku czyżyk. Czyżyk we wodzie! Byłem mocno zdziwiony, lecz po chwili przekonałem się, że naczynie miało na dole wydrążenie, które sięgało wysoko w górę, tak że ptaszek mógł wygodnie się w niem poruszać. Wszedłem do wnętrza i oddałem moją kartę kwaterunkową ślicznej bułgarce, od której się wnet dowiedziałem o tajemnicy klosza z czyżykiem. Podczas rozmowy krzyżowały się nasze spojrzenia, a we mnie obudziła się nagle bezgraniczna miłość do niej.
Stary pan zamilkł i powoli sączył wino.
— W takim razie oświadczył się jej pan pewno, spytała pianistka.
— Hm... prawdopodobnie. Ale były to oświadczyny bez wielu słów. Opowiem, jak to się stało...
Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.