pienia spali go Pani. A ja palę, to co mi najdroższem było: chusteczkę Pani. Zgubiła ją Pani na balu w klubie szlacheckim a ja ją schowałem. Tą samą drogą pójdą: list, którym mi Pani do Siebie pisać zabroniła (o jak ja go całowałem!) i katalog wystawy obrazów, który pewnego dnia zapomniała Pani na krześle. Skończone; zniszczyłem wszystko... a przecież wierzę, tak, jestem nawet tego pewny, że wspomni Pani czasem o mnie. A jeśli sobie Pani któregoś dnia mnie przypomni, to wtedy... ja wiem, Pani jest muzykalna, gdyż najczęściej widywałem Ją na beethovenowskich koncertach... jeśli więc Pani o mnie pomyśli, proszę wtedy zagrać, lub kazać sobie grać sonatę D-Dur II. op. 2“.
„Nie wiem, jak mam zakończyć ten list. Z całego serca dziękuję Pani zato, że była jedyną radością, jedyną pociechą, jedyną myślą mego życia. Bądź szczęśliwą, Pani, żadna troska niechaj odtąd nie zasmuca Twej pięknej duszy. Całuję Twe ręce, Pani“
Z czerwonemi od płaczu oczyma przyszła Wiera do męża, pokazała mu list i rzekła:
— Nie chcę niczego przed tobą ukrywać: czuję, że coś okropnego weszło w nasze życie.