Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

Mikołaj Mikołajewicz i ty nie postąpiliście napewno tak, jak należało.
Książę Cheine przeczytał list uważnie, złożył go potem starannie i oświadczył po długiem milczeniu:
— Nie wątpię w szczerość tego nieszczęśliwca i nie chcę też analizować uczucia, jakie miał dla ciebie.
— Czy on umarł?
— Tak, umarł. Mojem zdaniem, kochał cię i nie był wcale obłąkany. Obserwowałem go bardzo dobrze; żaden ruch, żadna zmiana wyrazu twarzy nie uszła mi. On nie mógł żyć bez ciebie. Miałem wrażenie, jakbym się znajdował wobec śmiertelnej choroby, prawie czułem obecność śmierci. Nie wiedziałem, co mam uczynić, jak się mam zachowywać...
— Wasjenko, przerwała mu Wiera, czy byłoby ci bardzo przykro, gdybym odwiedziła tego zmarłego?
— Nie, nie, Wiero, poszedłbym nawet z tobą, gdyby mi Mikołaj nie był całej sprawy zepsuł; obawiam się, że nie miałbym tam spokoju.