Dziwną jest historya o cesarzu chińskim i jego słowiku, którą teraz będę wam opowiadał. Działa się ona tak dawno, że napewno z zajęciem jej wysłuchacie. Otóż wtedy zamek cesarski, który uważano za najpiękniejszy na świecie, miał mury całe z chińskiej porcelany, bardzo kosztownej i tak kruchej, że aż strach było jej dotknąć, nie pomyślawszy o tem zawczasu.
Naokoło w ogrodach rosłe przeróżne kwiaty, a najpiękniejsze z nich były obwieszone srebrnemi brzękadełkami, drżącemi od najlżejszego wiatru tak, aby nikt nie minął ich niepostrzeżenie.
Zresztą wszystko, co znajdowało się w cesarskich ogrodach, mogło zaspokoić niebylejaką wyobraźnię, a ogrody ciągnęły się tak daleko we wszystkie strony, że nawet główny ogrodnik nie zdawał sobie dobrze sprawy z ich rozległości.
Wiadomem tylko było, że gdzieś daleko stykały się one z wielkim lasem, pełnym wyniosłych drzew i szmaragdowych, głębokich jeziorek; las zaś dochodził aż do niezmierzonego błękitnego morza.
Tam, obok potężnych konarów drzew, zwisających nad wodą, przepływały wielkie okręty z wydętymi żaglami.