przeglądały zdala przez odstępy między gęstymi lasami. Słyszała, jak śpiewają ptaki, a słońce grzało tak mocno, że musiała się co chwila zanurzać, aby ochłodzić rozpaloną twarz. W niedużej zatoczce napotkała tam cały rój małych dzieci, biegały one nago i pluskały się w wodzie, ale gdy zechciała się pobawić, — przerażone uciekły, a małe, czarne zwierzę tak zaczęło głośno na nią z brzegu ujadać, że straciła całą odwagę i wróciła na pełne morze. Ale nie zapomni nigdy ani pięknych pagórków, ani zamków i lasów, ani tych małych ślicznych istotek, które tak dobrze pływały, choć nie miały rybich ogonów.
Czwarta siostra nie była tak odważną, wolała pozostać na pełnem morzu. Tam wzrok biegnie bez przeszkód na całe mile wokoło, a niebo stoi nad wodą, jak wielka kryształowa kopuła. Widziała okręty, ale bardzo daleko, wyglądały one jak wybrzeżne mewy, wesołe delfiny wyrzucały ogonami fontanny wody, wieloryby wytryskiwały przez nozdrza całe strumienie, tak, że naokoło pełno było nadzwyczajnych wodnych rozrywek.
Wreszcie wypłynęła z kolei piąta siostra. Urodziny jej wypadały w zimie, i dlatego widziała ona zupełnie co innego, niż jej siostry. Morze było zupełnie zielone, a naokoło pływały wielkie lodowce, a wszystkie lśniły śnieżnie, jak perła, i były większe, niż wieże kościelne, które ludzie budują. Pojawiały się one jak niesłychane widma i błyszczały po krawędziach, jak djamenty. Piąta siostra usiadła na największym z nich, a wszystkie żaglowce umykały pospiesznie przed tym tronem, gdzie wiatr rozwiewał jej długie włosy. Wreszcie pod wieczór niebo zaciągnęło się chmurami, błyskało się i grzmiało, a poczerniałe morze podnosiło wysoko na grzbiecie jasne od błyskawic góry lodowe.
Strona:Aleksander Szczęsny - Baśnie Andersena.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.