Strona:Aleksander Szczęsny - Baśnie Andersena.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiem, czego chcesz! — wykrzyknęła na widok syreny. — Stanie się, czego żądasz, gdyż i tak doprowadzi cię to do nieszczęścia, moja jasna księżniczko; pomogę ci zamienić ogon na nogi, abyś rozkochała w sobie księcia i otrzymała duszę nieśmiertelną! — I czarownica śmiała się przytem tak brzydko, że aż kret spadł jej z kolan, a węże pospiesznie odpełzły. — Nie mogłaś na lepszy czas trafić, jutro po wschodzie słońca jużby było zapóźno i musiałabyś cały rok czekać. Przygotuję ci napój, z którym o świcie na brzeg popłyniesz i o wschodzie słońca wypijesz go duszkiem, od czego zamieni ci się ogon na dwie piękne nóżki. Ale jednocześnie zaczniesz odczuwać przeszywający ból. Wszyscy, którzy cię ujrzą, powiedzą, żeś najpiękniejsza, będziesz miała najpowiewniejszy chód i żadna tancerka ci nie dorówna; ale przy najmniejszym kroku powtórzy się ten sam ból. Jeżeli więc zgodzisz się przenieść wszystko, spełnię twoje życzenie.
— Tak — odpowiedziała syrena drżącym głosem, myśląc o księciu i nieśmiertelności.
— Lecz zauważ — ciągnęła czarownica — że gdy raz staniesz się kobietą, nie będziesz już mogła z powrotem w syrenę się zamienić. Nie dostaniesz się już nigdy do zamku ojca, ani nie ujrzysz swoich sióstr, a jeśli książę nie zakocha się w tobie tak, że staniesz mu się droższą od matki i ojca i nie zechce cię poślubić, nie będziesz miała duszy nieśmiertelnej. Pierwszego poranku po zaślubinach księcia z inną pęknie ci serce i zamienisz się w pianę wodną. —
— Zgadzam się — powtórzyła syrena śmiertelnie blada.
— Przytem musisz mi za to zapłacić — kończyła czarownica, —