kapłani poruszali kadzielnicami, a oblubieńcy odebrali błogosławieństwo od samego biskupa. Syrena, odziana w jedwabie i złoto, niosła podczas ceremonii tren królewny, lecz nie słyszała wspaniałej muzyki, ani nie widziała całego obrzędu, tylko myślała o swej nocy śmiertelnej i o tem, co tu na świecie utraciła na zawsze.
Tego samego jeszcze wieczora młoda para wsiadła na okręt. I znów grzmiały armaty, powiewały flagi, pośrodku zaś pokładu cały z purpury i złota stał rozbity namiot, gdzie młodzi królestwo postanowili przepędzić piękną noc podróży. Wiatr wydął żagle, okręt pochylił się do biegu i wkrótce znalazł się na pełnem morzu.
Gdy ciemności zapadły, cały okręt zapłonął od kolorowych lamp, a marynarze zaczęli tańczyć na pokładzie. Wtedy to syrena przypomniała sobie ów wieczór, gdy poraz pierwszy wynurzyła się z morza i widziała taki sam wspaniały obchód na pokładzie zatopionego później statku, i z temi myślami lekko, jak jaskółka zaczęła teraz tańczyć tak cudnie, jak nigdy jeszcze nie tańczyła. Przy każdym ruchu przenikał ją ostry ból, ale syrena nie czuła go; gorzej bolało ją serce, gdyż wiedziała, że to ostatni wieczór na tym świecie, dla którego porzuciła swą podwodną ojczyznę, aby tu nie znaleźć ani miłości książęcej, ani życia wiecznego. To była ostatnia jej noc i ostatni raz oddychała przeczystem powietrzem, patrząc na drżące nad wodą gwiazdy. Wieczna noc bez marzeń i myśli czekała potem ją, która nie miała duszy i nigdy jej już mieć nie będzie mogła.
A książę tymczasem całował swą małżonkę, bawiącą się jego czarnemi kędziorami; na okręcie weselono się, aż wreszcie
Strona:Aleksander Szczęsny - Baśnie Andersena.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.