Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Niedługo przychodzi jej inna myśl do głowy. — Mamusiu, czy każdy może grać łatwo to, co myśli? — zapytuje matki. — Ja też chciałabym grać. — I dopóty prosi, aż sprawa zostaje zdecydowana. Dziewczynka będzie się uczyła grać na fortepianie. Matka umie grać na nim i nieraz w zimowe wieczory, dziewczynka tańczyła z lalkami w salonie, przy dźwiękach jakiegoś wesołego walczyka. Ale wtenczas nie myślała nigdy, co to jest muzyka. Czasami gdy fortepian był otwarty, sama naciskała palcami klawisze, bo ją bawiły huczące struny. Teraz to zupełnie co innego; na skrzypcach można grać to, co się myśli, o fortepianie dziewczynka tego nie wie. Więc przed lekcją pyta ciekawie matki — czy ty, mamo, też grasz to, co myślisz?
Matka nie odpowiada odrazu. Gra ona oddawna i pewno nieraz chciała wypowiedzieć to, co myśli. Ale matka wie, że to jest ogromnie trudno, nie chce więc zniechęcać córki. Wie, że często chciała wygrać najcięższe swoje myśli, które teraz po zapytaniu przypominają jej się po kolei. Matka milczy, ale dziewczynka patrzy na nią pytającym wzrokiem.
— Ma się rozumieć, że grać to, co się myśli, można na każdym instrumencie, ale trzeba do tego grać doskonale. Niekażdy potrafi to tak jak chłopiec na swoich skrzypcach, bo nie każdy ma talent, to jest jakąś nadzwyczajną zdolność, z którą się już urodził. — Zobaczysz, mamo — mówi na zakończenie dziewczynka — jak ja się łatwo grać nauczę — i lekcja zaraz potem się zaczyna.
Dziewczynka siada na dużem wykręcanem krzesełku, które dla niej trzeba było bardzo wysoko podnieść, aby dostała rękoma do klawiszy, a matka ją uczy, jak trzeba trzymać ręce przy graniu. Matka gra łatwo, struny dźwięczą jakby same. — Matko, czy teraz już co odpowiadasz? — zapytuje znowu dziecko. I dowiaduje się, że takie granie nic jeszcze nie znaczy, lecz służy tylko do wprawiania palców, aby trafiały szybko we właściwe klawisze.
Więc dziewczynka się wprawia, wprawia się codzień,