niedługo będzie mogła już opowiadać na fortepianie, a teraz uczy nieposłuszne palce. Lalki siedzą obok niej na krześle i śmieją się po cichu z jej gorliwości, słońce zagląda przez firankę i woła: — chodź do ogrodu! — a fortepian opiera się klawiszami i nie chce ustępować. Jest on duży i ciężki, stoi oddawna nieruchomo w rogu pokoju, a za nim na wysokiej podstawie rozłożysta palma. O, z nim trzeba się liczyć; czterech ludzi wnosiło go tu kiedyś, cóż więc dla niego znaczy takie jedno małe dziecko. Przytem fortepian jest już teraz stary i zgryźliwy. Małe, fruwające cichutko jak kawałki żółtej bibułki, mole zagnieździły się w jego wnętrzu i zjadają powoli delikatną skórkę, którą oklejono młoteczki mechanizmu, a czarny kolor świadczy o jego posępnem usposobieniu. Nieraz też w nocy fortepian stęknie głucho. To jakaś struna odzywa się sama.
Teraz kiedy dziewczynka gra, widzi w czarnej ściance fortepianu, swoją własną twarzyczkę. Ciemna jest ona i daleko się chowa w odbiciu, a obok niej brzęczy profitka na pustym lichtarzu. Ach jakże ciężko jest grać na dużym starym fortepianie!... Ale któregoś dnia lekcja wyjątkowo się nie udaje. Nieposłuszne palce przeskakują jeden przez drugi, w pokoju robi się coraz goręcej a jedna natrętna mucha siada ciągle na spoconem czole.
Dziewczynka kiwa się w tył i naprzód dla zachęty, ale ciągle musi przerywać to, aby spędzić z czoła natrętną muchę, albo odrzucić na plecy krótkie, sztywne warkoczyki. Nagle dziewczynka ogląda się, i spostrzega, że obok na fotelu siedzi dzisiaj tylko pan. Damy dworskiej i starej lalki niema, bo leżą w drugim pokoju na stole, gdzie mama szyje im nowe sukienki.
I oto dziewczynka widzi, że pan się śmieje, jak ten, kto się cieszy z czyjegoś kłopotu. Dziewczynka nie lubi go od dość dawna, bo zawsze jest sztywny i nadąsany, więc też teraz wstaje po namyśle pocichutku z krzesełka, zabiera pana i wychodzi na podwórze. — Trzeba coś z nim zrobić, aby mi
Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.