Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

nie przeszkadzał — brzydki złośnik! — myśli sobie i idzie z nim przez podwórze, nic nie widząc, że matka zaciekawiona przerwaniem lekcji, wygląda za nią przez okno.
Tuż za podwórzem przy jego ogrodzeniu, jest mała kacza sadzawka. Stoją nad nią dwie duże wierzby a połowę wody i kawałek brzegu zarosły gęste wysokie trzciny. Po sadzawce za piękną dużą kaczką pływa całe stadko małych żółciutkich kaczuszek. Duża kaczka schyla ciągle szyję i zanurza dziób w wodę, albo zbiera nim jak łyżką zieloniutką rzęsę z powierzchni, a kaczuszki usiłują ją naśladować, piszcząc jak gumowe zabawki.
Nad sadzawką dziewczynka, czując, że ją ogarnia gniew, zatrzymuje się. — Brzydki panie — mówi — niech cię kaczki zjedzą — i ciska go daleko od siebie w trzcinę na brzegu.
Pan zdążył tylko pomyśleć, że nic mu się przecie stać nie może i „szust“, wpadł w zarośla, a dziewczynka zawróciła i poszła do domu, jakby się nigdy nic nie stało. Dalszy ciąg lekcji poszedł znacznie lepiej, a po niej dziewczynka dzień cały była bardzo z siebie zadowolona. Brzydki pan, myślała sobie, on był winien wszystkiemu, dobrze, że go już nie widzę.
Tymczasem pan leżał w trzcinie tak, jak go rzucono, opatry głową o najgrubszą z nich i namyślał się. — Ma się rozumieć, że tutaj nie zostanę, wkrótce wszyscy szukać mnie zaczną, a kiedy znajdą, dziewczynka będzie ukarana, myślał sobie i oglądał się naokoło. Nagle stanęła przed nim duża kaczka, a za nią wyszły z zarośla małe kaczątka. — Masz tobie — pomyślał pan, — ten potwór nieokrzesany i brudny, gotów mi jeszcze co złego zrobić, trzeba być grzecznym — i uśmiechnął się do niej pięknie, co oznaczało: — witam panią — Kaczka skinęła głową i byłaby odeszła razem z dziećmi, gdyby pan, gdy się kaczka odwróciła, nie pokazał języka najmłodszemu z kaczątek.
— Pi-pi-pi, mamo! — poskarżył się ulubieniec — ten strachal pokazał mi język! — Wtedy kaczka zawróciła nagle i za-