Pensja, gdzie rodzice umieścili dziewczynkę, tuż pod wielkiem miastem. Zbudowano ją trochę z boku tej samej szerokiej drogi, którą można dojść od miasta do białego domu. Kiedyś był tutaj stary dom, po którym nie zostało już ani śladu, prócz dwu posągów w ogrodzie nad stawem. Na miejscu domu wznosi się duży jasny bunynek, otoczony drzewami. To jest właśnie pensja. Z okien drugiego piętra, gdzie mieszka przełożona i niektóre nauczycielki, widać zdaleka miasto, most na tej samej rzece, co płynie za ogrodem rodziców dziewczynki, a ktoby się dobrze wychylił, ten zobaczyłby krętą szeroką drogę, jak daleko zawraca na prawo, oddalając się od miasta, z tym właśnie zakrętem, jest już tylko cztery razy tyle stąd do białego domu, jak od pensji do miasta. Jesienią niebo czasami jest tak przezroczyste, kiedy świeci słońce, że można dojrzeć stąd z pensji słup na zakręcie. To znak drogowy. Ale teraz drogi podziwiać można tylko niekiedy. Zaczęły się już lekcje i dom cały wre do popołudnia głosami pensjonarek po każdej skończonej godzinie. Potem dźwięczy dzwonek, robi się cichutko jakby makiem zasiał, i figury w ogrodzie pochylone nad wodą patrzą na pływające zżółkłe liście, albo słuchają turkotu od drogi.
Dziewczynka lubi figury w ogrodzie. Kiedy rodzice przywieźli ją tutaj i zostawili, poszli z nią tam na poże-
Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.