Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

przody statków, posuwały się milcząco nad błękitną wodą. Później od strony lądu omijały kamień wyjące hordy barbarzyńców; ubrani w skóry zwierzęce prowadzili oni za sobą całe gromady jeńców, idąc wzdłuż brzegu, jak niezmierzona fala. Z głębi lądu ciągnęły wtedy nad wodę dymy spalonych miast, a nocami piana na piaskach czerwona była od łuny jak pączek kwitnącej róży. To znowu prześcigały się wodą wązkie łodzie normanów obwieszone tarczami i najeżone dzidami wojowników. A potem okręty pierwszych zdobywców nowego świata chwiały się na falach jak niezgrabne ptaki. Huk armatni rozlegał się już wtedy w powietrzu a kamień odpowiadał mu słabem echem. Przez cały ten czas wielu ludzi stawiało na nim stopy. Nie zliczyłby teraz traw i mchów, jakie porosły go i zwiędły z kolei.
Ale zawsze jednak zazdrościł morzu, że zna ono starsze od jego pamięci rzeczy i czasem, kiedy jest poważnie usposobione, podszeptuje mu je niewyraźnie. Aż oto kiedy przepłynęła znów nad światem cała fala czasu i dodała kamieniowi wiele nowych wrażeń, choć sam się nigdy z miejsca nie ruszał, przyszedł tutaj i usiadł na nim jeden człowiek.
Był wtedy piękny wieczór księżycowy. Zielona latarnia parowca migała gdzieś daleko nad wodami, a słup srebrnego światła podchodził aż do samego kamienia, wyrzucając na brzeg srebrne rybki odbłysków.
Człowiekiem siedzącym był chłopiec. Zapatrzył się stąd na morze, a że miał skrzypce ze sobą — zagrał, nie wiedząc co. Zdawało mu się w tej chwili, że wszystko to, co ludzie nazywają miłością, chce użyczyć mu jakiejś nieznanej nikomu mowy i że mowa ta chce wejść w jego serce. Ale na progu jego, co rade by było takiemu gościowi, ktoś oczekuje. To tęsknota za tem, co chłopiec zostawił za sobą. I przychodzi chwila, że spotykają się dwie potęgi, a dom serca drży cały od tego, choć cisza jest na wodach i ziemi. Wtedy właśnie chłopiec usiłuje grać walkę tęsknoty z miłością, która wszystko rozumie, to wieczne zagadnienie człowieka, potężniejsze nad