co można powtórzyć samemu, że muszą walczyć ze sobą, aby choć trochę uwierzyć, że to nie jest piękne złudzenie słuchu. Walka ta to ludzka tęsknota. Człowiek przywykł tylko do tego, co widzi naokoło, a nawet jeśli co słyszy, to zwykle sobie okiem tłómaczy. Jakże mu więc trudno uwierzyć w rzeczy niewidzialne dla siebie i innych. A historje świata ciągle przybywają, muzyka ich staje się od tego coraz bardziej złożoną i trudną do pojęcia, które powinno po usłyszeniu nastąpić.
Mówiłem wam o białym domu, powtórzyłem historję chłopca i dziewczynki, tak jak mi ją cisza zechciała nietylko wydzwonić, ale i wytłómaczyć. Jest to część historji dwojga ludzi, która też odkąd się stała, żyje w przestrzeni i spływa w ciszy na ziemię. Tylko niestety i ona nie przemawia dla wszystkich: ci, którzy nigdy nie tęsknili, albo bardzo łatwo zapomnieli o tem, nie usłyszą jej nigdy. Conajwyżej, zastanowi ich kiedy w ciężkiej, czy bardzo radosnej chwili jakiś pojedyńczy dźwięk przestrzeni, który wytłómaczą sobie wzburzeniem krwi we własnym ciele.
Powiedziałem wam więc to, co może się chwilami wydać bardzo nieprawdopodobnem. Bo w słowach starałem się odtworzyć ten uspokojony rytm zwyczajnej ludzkiej doli, tylko jakby pamięć życia, która nigdy nie umiera.
Zapewne chcielibyście chociaż wiedzieć, co się mogło stać z chłopcem i dziewczynką od chwili ich powtórnego rozstania?... O dziewczynce nic wam jednak nie mogę powiedzieć, bo cisza przemilczała o tem. Tylko o chłopcu w ostatnich rozwiewających się dźwiękach, bo ta część jego historji zapewne dopiero tonie w przestrzeni, dowiedziałem się, że gra dalej. Myśli jego stają się jakby coraz piękniejszym instrumentem, oddzwaniającym na wszystko, co go otacza, coraz nowemi akordami pieśni o białym, ukochanym ludzkim domu.
Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.