Pewien nauczyciel wiejski posłał swoją córkę Emilję do odległego o parę godzin miasta, w celu załatwienia bardzo pilnego sprawunku. Ojciec dał przytem córce kilkadziesiąt groszy, mówiąc, aby po załatwieniu interesu posiliła się w jednej z jadłodajni miejskich, gdyż rodzina nauczyciela nie miała w mieście ani krewnych, ani znajomych, u których by się dziecko posilić mogło. Gdy Emilja przeszła lasek, oddzielający rodzinną wioskę od gościńca, ujrzała szybko przejeżdżający powóz, a za nim w obłoku kurzu głośne lamenty. Wtedy przyśpieszyła kroku i ujrzała na brzegu drogi człowieka, stojącego nad wywróconym ręcznym wózkiem i skarżącego się głośno na złego stangreta, który, szybko jadąc, przewrócił mu jego wózek z jajami. Jaja te były zakupione za pożyczone pieniądze a za zysk ze sprzedaży w mieście biedny człowiek miał zakupić żywności dla swojej rodziny. Teraz cała jego nadzieja przepadła i nic mu jego straty nie powetuje.