Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/167

Ta strona została przepisana.

tak wcześnie. A kiedy już się rozgniewa, biada temu, kto ni u się pod rękę nawinie! Tylko książę ojciec umie go w karbach utrzymać. Ale kiedyś on przecież będzie tu księciem i panem, co oby wprawdzie jak najpóźniéj nastąpiło: daj Boże najdłuższe lata naszemu panu. Prędzéj, prędzéj, panienko. Dlaczego panienka patrzy na mnie tak jakoś dziwnie? Już od dawna czas łóżko opuścić.
Myśl o zniecierpliwionym bracie rozproszyła odrazu wszystkie inne myśli, które tłumnie zaczynały się cisnąć do głowy Giertrudy; pierzchły one, jak stado wróbli na widok jastrzębia. Usłuchała, ubrała się spiesznie, dała się uczesać i zeszła do sali, w któréj już czekali na nią brat i rodzice. Posadzono ją na wspaniałém, wysokiem krześle i podano jéj filiżankę czekolady, co w owe czasy miało tak wielkie znaczenie, jak naprzykład u starożytnych Rzymian przywdzianie szat dojrzałości.
Kiedy oznajmiono, że konie zaszły przed ganek, książę odprowadził córkę »a stronę i rzekł: — Giertrudo, wczoraj postępowanie twe było godném ciebie, dziś powinnaś sama siebie prześcignąć. Chodzi o to, abyś w całym blasku, w całej świetności ukazała się w tym klasztorze i w téj okolicy, gdzie sądzono ci zająć stanowisko najwyższe. Już tam czekają na ciebie... (Nie trzeba dodawać, że książę wczoraj jeszcze zawiadomił przełożoną o odwiedzinach.) Czekają na ciebie i oczy wszystkich butlą na ciebie zwrócone. Więc mężnie, wspaniale i śmiało! Przełożona spyta się, czego żądasz, jest-to zwykłe pytanie w takich wypadkach. Możesz odpowiedziéć, iż życzysz sobie przywdziać suknię zakonną i pozostać w tym samym klasztorze, w którym byłaś wychowywaną z taką miłością i macierzyńską opieką, co z resztą jest najszczerszą prawda. Te kilka wyrazów winny być wypowiedziane śmiało i swobodnie, aby nie pomyśląno, że cię ich wyuczono, że sama za siebie mówić nie potrafisz. Te poczciwe zakonnice nie wiedzą o tém, co zaszło, twoja wina nazawsze pozostanie tajemnicą, pogrzebaną w rodzinie; i dlatego powinnaś patrzyć śmiało, wesoło, aby nie dać powodu do żadnych podejrzeń. Pokaż im, jaka to krew płynie w twoich żyłach; bądź skromną, lecz pełną godności, lecz pamiętaj, iż w miejscu, w którém zamieszkasz, oprócz rodziców, żadnej wyższéj władzy nad tobą nie będzie.
I nie czekając odpowiedzi, książę wyszedł z sali, za nim poszli: Giertruda, księżna i młody książę, zeszli ze schodów i wsiedli do powozu. Nudy i marności tego świata, błogi żywot w klasztorze, szczególniéj dla młodych osób należących do najbardziéj znakomitych rodzin w kraju, oto główna treść rozmów, które prowadzono w czasie drogi. Gdy już znaleźli się w pobliżu klasztoru, książę