pować; słowem wszystkim tym, którzy mieli takowe w większéj, lub mniejszéj, ilości, albo tylko byli o to podejrzywani, przypisywano winę drożyzny i niedostatku; oni stawali się celem nienawiści ogółu, im złorzeczył cały tłum źle i dobrze odzianych ludzi. Wiedziano na pewno, gdzie są przepełnione składy i śpichrze, wymieniano nawet bajeczną liczbę worków ze zbożem, które się w nich znajdują, mówiono jako o rzeczy, nie ulegającéj najmniejszéj wątpliwości, że potajemnie wywożą olbrzymią ilość zboża do sąsiednich krajów, w których znowu z równém przeświadczeniem dowodzono, że całe ich zboże idzie do Medyolanu. Błagano zarządy i władze miejscowe, aby chciały wprowadzić w wykonanie pewne środki zaradcze, które lud i po dziś dzień uważa za zbawienne, dobre, niechybne, środki, za pomocą których ma się zaraz ukazać całe owo ukryte, zagrzebane, zamurowane zboże, a jego pojawienie się całą klęskę zażegnać. Władze do pewnego stopnia rozwinęły swą czynność: ustanowiły najwyższą cenę niektórych artykułów żywności, zagroziły karą tym, którzyby się nie zgadzali na sprzedawanie ich po takowéj cenie, wydały kilka innych jeszcze, nie mniéj dobrych, rozporządzeń. Ale, ponieważ na tym świecie wszelkie środki zaradcze, chociażby nawet najlepsze, nie posiadają własności zmniejszania apetytów, ani téż stwarzania żywności, któréj nie ma, i ponieważ w obecnym zwłaszcza wypadku, środki przedsiębrane z pewnością nie były takiemi, aby mogły przyczynić się do ściągania owéj żywności stamtąd, gdzie większy jéj był zasób, więc i klęska głodowa, zamiast ustępować, zwiększała się z każdą chwilą. Lud przypisywał jéj postęp temu, iż środki zaradcze były zbyt słabe i niedostateczne, i głośno domagał się wydania nowych, bardziéj stanowczych i surowych rozporządzeń. I na swe nieszczęście znalazł człowieka, który najzupełniéj odpowiedział jego życzeniom.
W czasie nieobecności gubernatora don Gonzala Fernandeza z Kordowy, który oblegał podówczas Casale del Monferrato, zastępował go w Medyolanie wielki kanclerz Antoni Ferrer, również hiszpan. On to spostrzegł, bo i któż zresztą mógłby tego nie spostrzedz, że umiarkowana cena na chleb, sama przez się jest rzeczą bardzo dobrą i osądził, a w tém właśnie była cała pomyłka, że jeden jego rozkaz wystarczy, aby ją sprowadzić. Ustanowił metę (tak tu zowią taryfę artykułów żywności), ustanowił metę na chleb, która byłaby wprawdzie najzupełniéj sprawiedliwą i dobrą, gdyby zboże sprzedawano, jak dawniéj, po trzydzieści trzy liry za moggio[1]; teraz jednak cena jego dochodziła do osiemdziesięciu. Postąpił więc
- ↑ Naszych sześć korcy. (P. Tł.)