w tym razie, jak owa podstarzała kobieta, która, aby się odmłodzić, fałszuje swą metrykę.
Nieraz, mniéj zgubne nawet i mniej nierozsądne rozkazy, z powodu swéj wadliwości i oporu, na który natrafiają już w samym ustroju społecznym, nie mogą wejść w życie; lecz nad rozporządzeniami Antoniego Ferrera czuwał lud cały, który widząc wreszcie swe najgorętsze życzenia uświęcone prawem, nigdyby nie ścierpiał, aby w wykonanie nie weszły. Natychmiast po ich ogłoszeniu zaczął się tłumnie cisnąć do piekarń, domagając się chleba, po cenie ustanowionéj przez wielkiego kanclerza, a w tém domaganiu się czuć owę wielką stanowczość i groźbę, które tylko rozdrażnienie, siła i prawo mogą wywołać, gdy działają wspólnie. Każdy łatwo zrozumie, co się dziać musiało z biednemi piekarzami! Rozczyniać, miesić, piec bez odpoczynku, bo lud, choć słabo, jednak uznawał, że bądź-co bądź dopuszcza się bezprawia, i nieustannie oblegał piekarnie, aby, póki czas i możność potemu, jaknajwięcéj skorzystać. Więc, jak już mówiłem, piec we dnie i w nocy, zwijać się, pocić, mordować, i nie z tego nic oprócz wielkich strat i jeszcze większego przestrachu, na prawdę, to przyjemność nie-lada! Lecz z jednéj strony władze, które karą groziły, z drugiéj, tłum rozjątrzony, który, skoro tylko dostrzegał, iż jakiś piekarz niezbyt chętnie poddaje się nowym przepisom, wnet się srożyć zaczynał i potężnym swym głosem groził mu, że sam potrafi sprawiedliwość Wymierzyć, owę sprawiedliwość ludu, która, jak wiadomo, należy do najmniéj dobrych na świecie, nie było więc rady, musieli rozczyniać, miesić, piec i sprzedawać. Wszakże, aby i nadal mogli działać w ten sposób, nie dość było rozkazów, ani nawet wielkiego strachu samych piekarzy; przedewszystkiém trzeba było, aby rzecz ta była możebną; co jednak w razie, gdyby jeszcze przez czas pewien stan taki miał potrwać, stawało się naj zupełniejszém niepodobieństwem. Piekarze wystawiali władzom miasta całą niesprawiedliwość ich postępowania, niepodobieństwo wytrwania dłużéj pod srogiém jarzmem, które im dźwigać kazano; objawiali wreszcie, że wszyscy razem porzucą rzemiosło i tylko w nadziei, że raz przecież wielki kanclerz opamięta się i zechce błąd swój zrozumieć, starali się jeszcze wytrwać czas pewien na swém stanowisku. Lecz Antoni Ferrer należał do rzędu tych ludzi, których dziś zowią ludźmi z charakterem, i odpowiadał piekarzom, że lata ubiegłe wielkie im zyski przyniosły, że znów świetnie będą zarabiać, gdy dobre czasy powrócą; mówił nawet, że pomyśli o tém, aby im wydać zapomogę pieniężną, a tymczasem kazał im bez zmiany daléj rzecz prowadzić. Czy na prawdę wierzył w to, co mówił, czy téż, choć się i przekonał, że smutne skutki jego edyktu nie dozwolą mu
Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/203
Ta strona została przepisana.