doba, więc każde z dwu wyżéj wymienionych stronnictw dokłada wszelkich starań, aby ją na swą stronę przeciągnąć, aby nią zawładnąć: są-to jakby dwie wrogie dusze toczące z sobą walkę zaciętą o to olbrzymie ciało, które każda chciałaby ożywić, każda posiąść na własność. Każde z tych stronnictw chce drugie prześcignąć w rozsiewaniu wieści najbardziéj mogących podżegać namiętności w tłumie, każde chce owładnąć jego ruchem i na swoję go korzyść, obrócić; każde usiłuje wynajdywać sposoby, któreby w jakiéjś danéj chwili najsilniéj mogły podziałać na podniecenie ogólnéj zawziętości lub na jéj złagodzenie; każde obmyśla najbardziéj odpowiedni okrzyk, który z ust do ust przechodząc, potrafiłby wyrażać, potwierdzać i stwarzać jednocześnie pragnienia większości, przechylające wygraną na jednę lub na drugą stronę.
Dlatego tak się długo o tém wszystkiém mówiło, aby módz powiedziéć na ostatku, że w walce dwu stronnictw, usiłujących zapanować nad tłumem zebranym przed domem wikaryusza prowizyi, pojawienie się Antoniego Ferrer odrazu zapewniło wygraną temu stronnictwu, które dotychczas było bardzo słabe, i które, gdyby owa pomoc jeszcze się choć trochę była spóźniła, nie miałaby już ani siły, ani powodu do walczenia z mocniejszém. Lud kochał tego człowieka za owę taksę jego pomysłu tak dogodną i przyjemną dla kupujących, i za jego bohaterskie opieranie się wszelkim zmianom w sprawie taniości chleba, chociażby takowe miały być najlepsze i najbardziéj słuszne. Do owéj powszechnéj miłości przyłączyło się teraz silne rozczulenie na widok ufności, któréj ów starzec dawał tak wielki dowód pojawieniem się swém w tłumie wzburzonym i wściekłym bez wojska, bez najmniejszéj nawet straży przybocznéj. Zresztą cudowny skutek wywierała wiadomość, że przybywa, aby wikaryusza odwieść do więzienia; tak więc nienawiść do tego biedaka, która, gdyby ją gwałtem usiłowano przytłumić, nie zgadzając się na żadne ustępstwa, niezawodnie z większąby jeszcze wściekłością wybuchła, teraz, w skutek téj obietnicy zadośćuczynienia, która była jakby kością podaną psu dla uspokojenia go, powoli zaczęła słabnąć ustępując innym, wcale odmiennym uczuciom, które poczynały już budzić się w tłumie.
Stronnictwo pokojowe, odetchnąwszy swobodniéj, dopomagało Ferrerowi tysiącznemi sposobami; ci, którzy się znajdowali w jego pobliżu, podniecając ogólny zapał radośnemi okrzykami, starali się jednocześnie lud nieco odsuwać na stronę, aby utorować drogę dla powozu; inni, przyklaskując mu powtarzali i podawali z ust do ust te wyrazy, które powiedział, albo téż takie, które — według ich zdania byłoby najlepiéj, aby powiedział, i usiłując nakazać milczenie najbardziéj zawziętym wichrzycielom, na nich zwracali niechęć
Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/219
Ta strona została przepisana.