Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/226

Ta strona została przepisana.

sobą życzenie ogółu, oprócz tego, w czasie gdy Ferrer był w oblężonym domu, wielu z tych, którzy ułatwili mu przystęp do niego, tak się gorliwie starali o utrzymanie w środku ulicy, na całéj przestrzeni, wolnego przejścia, że teraz już powóz mógł się nieco prędzéj posuwać, nie zatrzymując się nawet po drodze. Dwa tłumy stojące po bokach ulicy, zaraz za powozem, zlewały się w jednę, wielką, gęstą masę.
Ferrer, skoro tylko wsiadł do powozu, natychmiast nachylił się do wikaryusza, radząc mu, aby dobrze do kąta się przytulii i aby, na miłość boską, nie poruszał się nawet; wszakże rada ta była zbyteczną. Sam zaś starał się ciągle być na widoku, chcąc zająć i ściągnąć na siebie całą uwagę publiczności. I teraz również musiał ciągle przemawiać do zmieniających się co chwila słuchaczy, a mowa ta, o ile długa, o tyle w treść była uboga; przerywał ją czasem dlatego tylko, aby skulonemu, drżącemu towarzyszowi szepnąć parę słówek na ucho. — Tak, tak, panowie: chleba i sprawiedliwości! do zamku, do więzienia, pod moję straż. Dziękuję, dziękuję, bardzo dziękuje! Nie, nie: już się nie wymknie! Słusznie, słusznie; to się zbada, osądzi; zobaczymy. Przecież i ja dobrze wam życzę, przecież macie we mnie najlepszego przyjaciela. Tak, srodze będzie ukarany; ręczę wam, ręczę. Estolo digo por su bien[1]. Meta sprawiedliwa, meta dobra, uczciwa, dla ukarania tych, którzy chcą lud głodem zamorzyć. Panowie, usuńcie się trochę na stronę, bądźcie tak łaskawi! Tak, tak, jestem poczciwym człowiekiem, jestem przyjacielem ludu. Będzie ukarany, tak, tak, to łotr, to niegodziwiec. Perdone usted[2]. Źle z nim będzie, oj źle!... si es culpable[3]. Nauczym rozumu piekarzy. Niech żyje król i poczciwi medyolańczycy, jego najwierniejsi poddani! Nie wykręci się, nie wykręci; do więzienia, do więzienia. Animo, estâmos ya quasi fuera[4].

Rzeczywiście wyjechali już z największego ścisku i lud z każdą chwilą przerzedzał się. Tu Ferrer, pozwalając nieco wypocząć swym strudzonym płucom, spostrzegł owę pomoc poniewczasie, owych hiszpańskich żołnierzy, którzy jednak nie pozostali bezczynni aż do końca, lecz pod dowództwem i kierownictwem kilku mieszczan przyczynili się do rozpędzenia pewnéj liczby ciekawych i do utworzenia swobodnego przejścia. Gdy powóz nadjechał, stanęli w szeregu i zaprezentowali broń wielkiemu kanclerzowi, który i tu rów-

  1. Mówią to dla pańskiego dobra.
  2. Przepraszam pana.
  3. Jeżeli zawinił.
  4. Odwagi; jesteśmy już prawie na zewnątrz (za tłumem).